Forum Forum Apokalipsy Strona Główna
 Forum
¤  Forum Forum Apokalipsy Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Forum Apokalipsy
2012 - New World Order - Zjawiska nadprzyrodzone - Ezoteryka - Rozwój Duchowy - UFO - Nauka
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Bestia z Gevaudan

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Apokalipsy Strona Główna -> Kryptozoologia Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Bestia z Gevaudan
Autor Wiadomość
Azazel
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 10 Gru 2005
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 18:43, 19 Mar 2006    Temat postu: Bestia z Gevaudan
 
"Jej przebiegłość, umiejętności i ruchliwość, nawet samo jej istnienie
są całkowicie poza ludzkim pojmowaniem."

Abbé Pierre Pourcher

Jest to jeden z najmakabryczniejszych i najkrwawszych przypadków, jakie zna kryptozoologia, okrzyknięty jedną z największych zagadek w historii Francji. Bestia było to olbrzymie, czworonożne, wilkopodobne stworzenie, które ponad dwieście lat temu nawiedzało region Gévaudan na południowym-wschodzie kraju. Istnieje co do niego wiele wyjaśnień - mutant, hybryda, szaleniec, prehistoryczna bestia albo wynik eksperymentu, przywołany demon, boska kara lub zbiegłe zwierzę. Na temat bestii powstało wiele teorii zarówno w czasie jej aktywności jak i jeszcze w długo po nim, jedna rzecz jest jednak pewna: pozostała wystarczająca ilość dowodów potwierdzających fakt jej istnienia gdyż imiona, daty, miejsca i obrażenia prawie wszystkich ofiar Bestii z Gévaudan zostały zebrane i spisane i nie ulega najmniejszej wątpliwości, że coś pomiędzy lipcem roku 1764 a czerwcem roku 1767 zabiło tam 68 dzieci, 25 kobiet i 6 mężczyzn.

OWERNIA

Dziś większość terenów, na których zwierzę grasowało znajduje się w Owernii, w departamencie Lozere. Owernia zajmuje najwyższą, środkową część Masywu Centralnego /przeciętna wysokość od 600 do 700 m/ z licznymi masywami wulkanicznymi /z których najrozleglejszy jest masyw Cantal/ i samotnymi stożkami wygasłych wulkanów, z których najwyższym jest Puy de Sancy (1885 m). Klimat jest ciepły, górski ze znaczną ilością opadów dochodzącą do 1200 mm rocznie. W głębokich dolinach płyną Loara, Dordogne i ich dopływy. Lasy, głównie dębowe i sosnowe zajmują 27% jej powierzchni. W dolinie rzeki Allier, w północnej jej części dominuje uprawa zbóż zaś na pozostałym obszarze chów bydła, owiec i kóz. Rozwinął się tu przemysł gumowy - w Clermont-Ferrand i Montlucon mają swe fabryki Michelin i Dunlop. Poza tym znajdują się tu liczne uzdrowiska /La Borboule, Vichy, Chatelguyon/ z ciepłymi źródłami mineralnymi. Urozmaicona rzeźba stwarza duże trudności komunikacyjne a linie kolejowe i drogowe biegną dolinami, głównie rzeki Allier.

Do końca XIX wieku zanotowano spadek liczby ludności Owernii wynikły z emigracji, której towarzyszył spadek przyrostu naturalnego i starzenie się społeczeństwa. Średnia gęstość zaludnienia równa się 51 mieszkańcom na km2 i jest jedną z najniższych we Francji. Owernia należy dziś do najuboższych regionów kraju a produkt krajowy brutto na jednego mieszkańca jest tu niższy od średniej krajowej o ok. 19%.
Historia Gevaudan sięga daleko wstecz; istnieją ślady obecności człowieka pierwotnego w tym rejonie o czym świadczą malowidła naskalne. Zachowały się też pozostałości po galijskich miejscach kultu takie jak choćby dolmeny w Fonds, Malavielhette czy Montet. Dowodem rzymskiej obecności są grobowce w Nougeole lub Lanuejols a także pozostałości obozu wojskowego, cyrku /Pavols/, monety, medale, narzędzia i fragmenty ceramiki. Nie znamy dokładnej daty, kiedy miała miejsce unia Gevaudan i Langwedocji. Składało się ono przed Wielką Rewolucją z kilku stanów, które były podzielone na "kraj wysoki" i "kraj niski" przez rzekę Lot. Zbierały się one każdego roku w mieście Mende lub Marvejols, a przewodniczącym zgromadzenia był biskup Mende.

Dzisiejsze Lozere składa się głównie z rozwiązanego po Rewolucji Francuskiej Gevaudan i części diecezji Uzes i Alais. Graniczy z departamentami Haute-Loire, Cantal, Ardeche, Gard i Aveyron a jego nazwa pochodzi od łańcucha górskiego, który przebiega przez jego terytorium. Z rokiem 1763 i początkiem 1764 fala ataków istoty zmierzała tu od strony Vivarais a wraz rokiem 1764 nastąpiła ich stopniowa eskalacja. Terroryzowała mieszkańców Gevaudan przez trzy kolejne lata zabijając w tym czasie około stu osób a raniąc trzydzieści. Ofiarami "La Bete" jak nazywali ją Francuzi padało także bydło oraz inne zwierzęta domowe. Największą aktywność stworzenia zanotowano w trójkącie złożonym z miast St-Flour, St-Chely-d'Apcher i Saugues.

BENAIS

Jednak podkreślić należy, że podobne wydarzenia miały już miejsce na terenie Francji prawie sto lat wcześniej. W Benais w roku 1693, dokonano około setki podobnych morderstw, których ofiarami padały głównie kobiety i dzieci (a ogólna liczba mogła sięgnąć nawet 200). Obwiniane było za nie zwierzę opisywane podobnie jak to z Gevaudan. Dlatego zanotowania godnym jest fakt, że Bestia z Gévaudan nie jest przypadkiem odosobnionym, lecz najbardziej znanym, który odbił się najgłośniejszym echem w całej Francji i Europie.

LAS MERCOIRE. POCZĄTEK HISTORII.

Historia Bestii z Gévaudan ma swój początek w czerwcu roku 1764 w lesie Merçoire niedaleko Langogne we wschodniej części Gévaudan. Wtedy to młoda kobieta doglądająca stada krów spostrzegła bestię po raz pierwszy. Psy towarzyszące jej uciekły i gdyby nie byki, które dwukrotnie zdoływały utrzymać stwora w bezpiecznej odległości, zostałaby najprawdopodobniej pożarta. Zwierzę zostało opisane przez nią jako czerwonookie, wilkopodobne stworzenie o bardzo szerokiej klatce piersiowej, wielkim łbie i grubym karku, o krótkich prostych sterczących uszach, które wyglądały niczym rogi, z psim nosem i dwoma, długimi kłami sterczącymi po obu stronach wielkiego, spienionego pyska. Ogon bestii był długi lecz cienki, zakończony pędzelkiem jak u lwa i miał czarny pasek, który biegł od koniuszka ogona po czubek jej łba. Miała też bestia wielkie pazury, które podobne były do ludzkiej ręki, jednak trzy razy większe. Kobieta zeznała także, że poruszała się to bardzo szybko w skokach o długości kilku metrów.

ŚMIERĆ JEANNE BOULET. OBŁAWA

Jej pierwszą, oficjalnie zarejestrowaną ofiarą była 14 - letnia Jeanne Boulet a miało to miejsce 3 dnia lipca roku 1764. Tegoż lipca zanotowano jeszcze dwie ofiary, następnie jedną w sierpniu i pięć we wrześniu. "La bete" gustowała wyraźnie w łatwej zdobyczy - dzieciach i kobietach, lecz czatowała i na mężczyzn samotnie pędzących bydło na pastwisko.
W niedługim okresie od pierwszego ataku do miasta zwołana została armia. Przybył kapitan Duhamel, który dowodził dwiema kompaniami dragonów i osiadł w Langnone w sierpniu 1764 roku skąd potem przeniósł się do St-Chely-d'Apcher. Ludzie Duhamela zakwaterowani byli w miejscowych domach i opłacani przez władze prowincji. Już 16 dnia września zabity został wilk nazwany potem "le loup de Pradels", który miał być Bestią z Gevaudan, jednak jak się wkrótce okazało była to zwyczajna wadera.
W październiku roku 1764 miejscowy zarządca wydaje dekret zabraniający aby dzieci i kobiety pracowały samotnie na polach. W tym samym miesiącu dwóch myśliwych napotkało potwora i strzeliło doń z odległości 10 kroków. Istota upadła by po chwili podnieść się. Za druga serią strzałów bestia pada ponownie lecz i tym razem podnosi się na chwiejnych nogach wciąż mając sił na tyle by umknąć do pobliskiego lasu. Więc gdy uciekało myśliwi wystrzelili jeszcze dwa razy i za każdym razem bestia padała po chwili podnosząc się. Miejscowi po posłyszeniu nowiny i odnalezieniu śladów krwi, które prowadziły do lasu pewni byli, że raniono ich zmorę tym razem śmiertelnie i zapewne wkrótce znaleziona zostanie martwa. Jednak ku ich większemu przerażeniu w ciągu następnych dni zanotowano kolejne ofiary i legenda poczęła rosnąć razem ze strachem.

Ani rozłożona po górach trucizna, sidła ani doły, które skutkowały zwykle na wilki, nie zdały się na nic toteż w miesiąc potem rozpoczęły się z królewskiego rozkazu wielkie łowy a dowodził kapitan Duhamel, który poprowadził przeciw bestii swoich 57 dragonów (40 pieszych i 17 konnych). Sam król zarządzał pojmania bestii by wystawiona mogła ona być na królewskim dworze. Tak wieść o wielkiej nagrodzie za zabicie lub schwytanie potwora przywiodła do Gévaudan ludzi wszelkiego stanu chcących zdobyć sławę i bogactwo. Ludzie ci dołączyli do dragonów i w czasie miesięcznych łowów ubito około setki wilków jednak bestii nie schwytano. Wysiłek Duhamela był bezowocny, bowiem za każdym razem kiedy trafiano na ślad "la bete" to ta, dzięki swej sile i sprytowi, a może dzięki nadnaturalnym zdolnościom zdoływała uciec.

Mężczyźni przebrani w damskie ubrania udawali pasterki myśląc, że bestię uda się im w ten sposób zmylić. Bez skutku. Wydawało się nawet, że umyślnie z nich szydzi wodząc ich bez celu po lesie czy prowadząc na bagna. Ci, którzy stanęli z tym oko w oko, twierdzili, że nie byli w stanie poruszyć się i wystrzelić, czy to z ogromnego przerażenia czy dzięki tajemnym mocom stwora. Właśnie wtedy zauważono, że bestia posiada jakoby rozum, gdyż zdolna jest uniknąć wszystkich zasadzek, przejrzeć plany obławników a na dodatek je skutecznie pokrzyżować. Dragoni Duhamela i profesjonalni myśliwi, tropiciele i wyborowi strzelcy nie zdołali zdziałać nic a rozdrażniony wszystkim lud dość miał już wyrzutków jedzących ich chleb, depczących pola i nawiedzających domy. Pod nosem zwaśnionych stron historia rozgrywała się nadal i "la bete" siała jeszcze większy strach niż przedtem. Jej historia odbiła się już echem w całej Francji i Europie.

OPIS

Czasem świadkowie różnili się w relacjach co do wyglądu "la bete", lecz nie świadczy to o tym, że bestia nie istniała w rzeczywistości.

Wręcz przeciwnie - czy to w relacjach świadków czy to na rycinach, widzimy zwykle ogromne, nieproporcjonalnie zbudowane, pokraczne wilkopodobne stworzenie. Różnice w relacjach wynikły z wielu rzeczy - rzadko kto widział tę istotę z bardzo bliska a jeśli już tak, to zajęty ratowaniem życia. Po części złożyły się na to plotki, legendy, przesądy i wierzenia. Różnica w zeznaniach świadków potwierdza także kolejną teorię jakoby istnieć miała więcej niż jedna bestia. A opisywana była przez jej współczesnych tak:

"Jej futro było czerwonawe, jej łeb wyciągnięty w przód. Jak wielkiego charta jest jej pysk a jego koniec jest ogromnych rozmiarów, wstrętny i szorstki. Jej uszy są małe i sterczące jak rogi i zwinięte jak ślimak. Jej pierś jest szeroka, nieznacznie siwa. Wzdłuż jej pleców biegnie czarny pasek. Jej przepastny gardziel jest dobrze uzbrojony w zęby co tną jak szabla, znakomite do odcinania głów. Taka szczęka jest rzadka u innych zwierząt. (..) Tnie ostro i porządnie jak brzytwa i nie szczędzi nikogo. Z jakiej był ten potwor rasy?".

"Jej szczęki są takie same jak lwie lecz większe(...). Kark jest obrośnięty włosiem, długim, czarnym i gdy jeży się czyni jej widok jeszcze straszniejszym. W dodatku do dwu rzędów wielkich ostrych zębów ma jeszcze dwa w formie obronnych kłów, tak jak dzik a są one niezwykle ostre."

"Jakkolwiek jest rozmiaru rocznego cielęcia, płaszcz czerwonawy, większa i ciemniejsza niż reszta ciała głowa, ze szczękami zawsze rozwartymi, uszy krótkie i proste, czarny pasek szeroki na cztery palce wzdłuż pleców, pierś biała i wielce szeroka, ogon bardzo długi i mocny za wyjątkiem koniuszka, który jest biały, tylnie łapska są wielkie i długie, te od przodu, krótkie i porośnięte długim włosiem. Ma sześć pazurów na każdej łapie co zostało zauważone z jej śladów na śniegu lub ziemi."

"Jej przednie nogi są krótkie ale łapy są w formie palców, uzbrojone w długie szpony. Jej tył przypomina tył tego co jest zwane rekinem lub krokodylem, jest pokryty łuskami (...). Jej tylnie łapy są jak końskie i staje na nich rzucając się na ofiarę. Jej ogon przypomina panterzy i jest być może nawet trochę dłuższy. Ciało jej jest wielkości jednorocznego bydlęcia pokryte od jednej do drugiej strony krótkim, jednolitym płaszczem w kolorze brązowo-czerwonym. Nie ma za to prawie w ogóle futra pod brzuchem."

"(...)Nie jest wilkiem, paszcza jest zawsze rozwarta, uszy krótkie i proste, pierś biała i szeroka, ogon bardzo długi i mocny, tylnie łapy wielkie i długie, zgodnie z niektórymi mające kopyta jakby końskie, te od przodu były krótsze i porośnięte długim włosiem, ma 6 pazurów na każdej łapie. Nie jest w rejonie znane żadne dzikie zwierzę z którego mogłaby się narodzić. Możesz dojść do wniosku, że będąc podobną do wilka i trochę do niedźwiedzia może być połączeniem niedźwiedzia i wilczycy (...). Może być dobrze wielką małpą z powodu dowodów, że kiedy przekracza rzekę podnosi się na tylnich nogach i brodzi jak to czyni człowiek."

NAPIĘCIA, NASTROJE I "LOUP-GAROU" Z PORTORYKO

Napięcie w społeczeństwie rosło wraz z rozwojem zdarzeń i potęgowały je znacznie wieści, które rozchodziły się wśród ludzi w Gevaudan. Toteż znerwicowani mieszkańcy cierpieli dolegliwości związane z brakiem snu i permanentnym stresem a każdy szmer wzbudzał w nich paniczny strach przed okrutną śmiercią. To rzadko atakowało ciemną nocą; często za dnia. Sparaliżowani, obawiali się wychodzić z domu oczekując w napięciu dzwonu lub wieści obwieszczających śmierć kolejnej ofiary. Wszystkie te czynniki - strach, panika, terror oraz dewastacja i zaniedbanie upraw doprowadziły do klęski głodu, która nawiedziła region w 1765. Wtedy to ludzie zapomnieli jakby o bestii i zapuszczali się na pola i do lasu w poszukiwaniu pożywienia. Wielu ludzi opuściło przeklętą krainę w poszukiwaniu spokoju i pożywienia a odbiło się to na jego gospodarczym rozwoju.

W tejże atmosferze terroru rodziły się nowe legendy. Owa masowa histeria, która zapanowała wśród przesądnego ludu z Gevaudan pogłębiała jedynie ich poczucie strachu i wszechobecnego zagrożenia. Wśród tak zniewolonych przez przerażenie i głód powstawało coraz więcej opowieści, wręcz nieprawdopodobnych tyczących się potwora, któremu zaczęto przypisywać ponadnaturalne moce a także obdarzać go niektórymi ludzkimi przymiotami. Po części za zdemonizowanie bestii winnymi uznać można władze kościelne bowiem już w grudniu roku 1764 biskup Mende Gabriel Florent nakazał odprawić przez trzy kolejne niedziele specjalne nabożeństwa przeciw "la Bete" twierdząc, że musi być ona boską karą na grzeszne Gevaudan. Według kościelnego stanowiska istota ta pochodziła od Boga, daremnymi były więc wysiłki w schwytaniu i zabiciu jej i trzeba wyczekiwać jedynie boskiego przebaczenia. Miały miejsce masowe pokuty i procesje z wizerunkami Matki Boskiej a także pielgrzymki jak ta z 1767 roku kiedy setki ludzi podążyły do Notre-Dame de Beaulieu aby błagać Boga o litość. W katedrze w Mende wystawiono Najświętszy Sakrament co czyniono zwykle jedynie podczas klęsk żywiołowych i wojen. Toteż coraz więcej zaczęto ataki przypisywać ponadnaturalnej istocie lub istotom. Postrzegano Bestię z Gevaudan jako demona czy nawet Antychrysta. I w taki też sposób szerzyła się wieść, że jest ona w rzeczywistości "loup-garou" czyli wilkołakiem, w które wiara była ważnym elementem francuskiego folkloru /pewne z angielskich źródeł wspomina nawet o "Wilkołaku z Gevaudan"/.

Pojawiały się doniesienia, że widziano bestię w towarzystwie człowieka. W Pompeyrac miał miejsce wybitnie dziwny przypadek, gdy trzy kobiety idące do kościoła obok lasu Favart napotkały mężczyznę a ten zaoferował im eskortę przez las. One odmówiły a on dotknął wtedy jednej z nich dłonią pokrytą gęstym futrem. Dragoni, którzy przybyli tam w chwilę potem ostrzegli przerażone i tak kobiety, by nie wchodziły do lasu, gdyż dopiero co widziano w nim "la bete". Kolejna, podobnie niesamowita relacja pochodzi z Escures, kiedy ludzi na drodze do kościoła zaczepił człowiek i widziano kiedy wiatr podwiewał mu koszulę, że jego ciało nienaturalnie pokryte było futrem. Mówiono więc, że to sam diabeł, wysługując się potworem stara się przeszkodzić ludziom w dotarciu na nabożeństwo.

Pojawiły się nawet sugestie, że za morderstwa odpowiedzialny jest psychopata, gdyż widziano jakoby niektóre niektórych ataków dokonała istota na której brzuchu widać było ślady przypominające guziki. Jednak były to prawdopodobnie sutki a z drugiej strony człowiek nie byłby zdolny do poruszania się w podobny sposób biorąc pod uwagę fakt, że istota nieraz była ścigana przez psy lub obławników. Sądzono, że Bestia może być przywołanym przez czarownika demonem lub zamienionym przy użyciu magii w potwora nieszczęsnym człowiekiem, rozdartym pomiędzy swą ludzką a zwierzęcą naturą. Skądś bowiem owo zwierzę, "narzędzie diabła", czerpało swe nienaturalne właściwości, swą siłę, zwinność, przebiegłość ale i "inteligencję", która równać mogłaby się z ludzką a na pewno nie jest należna zwierzętom aż w takim stopniu.

Opowiadano, że nocą podkrada się w okolice odosobnionych gospodarstw i słychać jak mówi na wpół ludzkim głosem; słyszano także jej śmiech. Dla zabawy rzucała się na rosłych mężczyzn przewracając ich i paraliżując nie jednak czyniąc krzywdy a jedynie ku przestrodze, dając tak jasno do zrozumienia, że jeśliby chciała mogłaby ich zjeść lub okaleczyć. Raz też ponoć pojawiła się jak zjawa w pobliżu konduktu pogrzebowego swej ofiary wydając straszne dźwięki. Kule zdawały się jej nie imać a świadkowie twierdzili, iż przy użyciu dziwnej swej mocy sprawiała, iż broń psuła się. Czy wszystko to czyniła rozmyślnie czy przypadkowo, czy te zdarzenia w ogóle rzeczywiście miały miejsce czy są wymysłem ludzkim, trudno orzec.
Różni różnie postrzegali bestię. Coraz powszechniejszym stawało się z czasem przekonanie, że istnieje nie jedna a dwie lub nawet cała grupa tych ludożerczych istot. Wysnuto ten wniosek na podstawie wielkiej liczby ataków, bowiem albo poruszała się z niewyobrażalną prędkością albo była zdolna być w dwóch miejscach na raz. Notowano podobne przypadki: zdarzyło się, że zabiła człowieka a potem, na drugi dzień 40 mil dalej zginął kolejny z jej przyczyny.

Równocześnie z niesamowitymi doniesieniami pojawiały się logiczne wytłumaczenia. Już wtedy ci, którzy nie wierzyli w ponadnaturalną jego naturę i ci bardziej uczeni twierdzili, że istota jest wściekłym wilkiem lub zbiegłą z menażerii lub statku hieną, panterą lub tygrysem, który zbiera krwawe żniwo wśród mieszkańców Gevaudan. Wersja, że jest zmutowanym zwierzęciem była prawdopodobną, jednakże do jakich mutacji musiałoby dojść by wykształciła się podobna istota i mózg, który według relacji dorównywać mógł sprawnością ludzkiemu. Miała ona być hybrydą człowieka z wilkiem, niedźwiedzia z wilczycą lub wilka z psem myśliwskim.
Monstrum zabijało by jeść, to pewne. Jednak i dziś mamy do czynienia z podobnym przypadkiem. Podobny jest tylko schemat zachowań - zarówno ludzi jak i istoty a mowa o portorykańskim demonie Chupacabra. Nie chodzi tu stricte o sam wygląd istot czy sposób wyboru i mordowania ofiar, bo w tej kwestii różnią się akurat wszystkim. Chodzi jednak o motywy ich działania, który zdają się być podobne. Choć Bestia z Gevaudan ma niewiele wspólnego z fenomenem UFO a Chupacabras blisko się z nim czasem łączy, to ich cel na ziemi zdaje się być podobny - przeżycie. Tak jak "la Bete" zabijało ludzi tak stwór z Puerto-Rico zabija zwierzęta, wszystko to czyniąc by przeżyć. Tak samo dopuszcza się wiele możliwości co do jej pochodzenia i będąc demonem, kosmitą, hybrydą czy wynikiem eksperymentu sieje ona postrach wśród Portorykańczyków, jednak wciąż pozostaje nieuchwytna, kryjąc się w dżungli. I choć żyjemy w wieku XXI mniej odizolowani od reszty świata dzięki wszechobecnej informacji i jakby wiedzący więcej jest jedna jedyna rzecz niezmienna. Strach.

ŚMIERCI

Zabijało w specyficzny, często wymyślny i okrutny sposób, omijając te części ciała, na których koncentrują się zwykle drapieżniki (to jest nogi i gardła dla unieszkodliwienia zdobyczy). Zwykle zjadała swe ofiary i gdy nawet próbowano jej przeszkodzić zdołała czasem oderwać coś od żyjącego lub martwego ciała i unieść to do lasu. Ofiary bestii, te niezjedzone zwykle umierały poza domem, w przerażeniu, bezsilności i osamotnieniu, często z dala od najbliższych. Inni umierali w domu a jeszcze inni bez oczu, twarzy, oskalpowani, z oderwanymi kończynami, przegryzionymi gardłami, połamani, wykrwawiający się, bez głów czy z wydartymi wnętrznościami /w ponad 60 przypadkach organy wewnętrzne ofiar były wydarte/. Bestia często przegryzała bok i nerki, często też uderzała w głowę miażdżąc je przed zjedzeniem i mówi się, że za jednym kłapnięciem szczęk potrafiła człowieka jej pozbawić. Kilka głów było zjedzonych a kilka innych odgryzionych - w jednym z przypadków na szyi dziewczyny wciąż wisiał na łańcuszku złoty krzyż; jej głowa została znaleziona kilometry dalej. Najgorsze, że na wpół wydarte szczątki ludzkie rozproszone były po okolicy. Często ubrania były ściągnięte z ofiar a w dwóch czy trzech przypadkach znaleziono ciała zagrzebane w ziemi. Niektórych morderstw nie udało się wyjaśnić: w górach Margeride znaleziono świeże ciało leżące na śniegu, jednak wokół niego nie znaleziono żadnych śladów, które mogłyby cokolwiek powiedzieć.

Jak widać znała wiele metod zabijania swych ofiar i zdaje się, że nie mogły one być zawsze dziełem przypadku; okrucieństwo bestii wydawało się być zamierzone; wszystko czynione z premedytacją. Stąd też zrodziła się legenda o ponadnaturalnych zdolnościach istoty, bo zabijała głównie aby jeść, jednak niektóre morderstwa, jeśli nie są dziełem przypadku wskazują, że być może uśmiercała z innych, nieznanych ludziom a tylko sobie przyczyn. Myśląc, iż zwierzę niezdolne jest do umyślnego morderstwa i obejścia się z ofiarą w taki sposób zaczęto coraz częściej pod uwagę brać ludzi, jednak ta hipoteza nie zdawała się być prawdopodobna.
Kilka ofiar uszło bestii z życiem i ci często zyskiwali sławę, poszanowanie i pieniądze a najsławniejsi to Jacques Portfaix, Marie-Jeanne Valet oraz Jeanne Jouve. Ów dwunastoletni Jacques Portfaix, który obroniwszy siebie i sześcioro innych dzieci przed potworem został nagrodzony za odwagę i wykształcony na oficera armii francuskiej. Marie-Jeanne Valet z Paulhac zwana "La Poucelle", przegnała monstrum używając dzidy. Jednak najbardziej odważną była Madame Jeanne Jouve, matka sześciorga dzieci, która 9 marca roku 1765 we Fau de Brion obroniła troje z nich przed potworem używając jedynie gołych pięści i kamieni. Kobieta została bardzo poważnie ranna a jedno z jej dzieci zmarło a król, w nagrodę za męstwo wynagrodził ją 300 liwrami.

Lecz większość z tych, którzy uszli z życiem doznawała głębokich psychicznych urazów związanych z traumatycznymi przeżyciami. Pewna dziewczyna oszalała po tym jak na własne oczy widziała potwora odgryzającego głowę jej siostrze. Pewien rolnik, który wstawszy wcześnie rano kosił zboże, tuż przed zapadnięciem świtu ujrzał, że coś zbliża się do niego. Okazało się, że to "la bete". Przy użyciu kosy zdążył jednak obronić się i uciekł, jednak gdy wrócił do domu z przerażenia przez dwie godziny pozostawał nieprzytomny.

Liczba zabitych zwierząt domowych była stosunkowo niska, znajdywane były one niedojedzone lub zabite i nietknięte. Wyraźnie stworzenie to gustowało w ludzkim mięsie, szczególnie kobiet i dzieci, czego zwykle wilki nie czynią trzymając się raczej od człowieka z daleka. Wybierało kobiety i dzieci zapewne ze względu na łatwą zdobycz, bowiem nie stawiały one praktycznie żadnego oporu. Czasami też specjalnie płoszyło owce i kozy by tylko wywabić a potem zabić ich właścicieli lub pasterzy.

Nieprawdopodobnym był fakt, że przez ten czas pozostawała nieuchwytna. W jaki sposób niektóre stworzenia, uważane dziś wciąż za legendarne czy mityczne są w stanie tak skutecznie ukrywać się przed człowiekiem? Bestia z Gevaudan sprawiała swą obecnością kłopot nie tylko mieszkańcom ale przede wszystkim władzy, która okazała się bezsilna w konfrontacji ze stworzeniem jak i z napięciami społecznymi, które prowadzić mogły do niechcianej rewolucji. Bo jak w oczach ludu wyglądać miała władza, która nie jest w stanie poradzić sobie z przerośniętym wilkiem kiedy kraj, szargany konfliktami wymaga znacznie poważniejszych decyzji.

VARGO WILKOŁAK I ODJAZD DUHAMELA

7 lutego roku 1765 kapitan Duhamel zwołał okoliczną ludność powołując każdego, który zdolny był nosić broń, aby wziął udział w kolejnej wyprawie. Jak powiada się, wkrótce 20.000 ludzi przetrząsało doliny i góry, przez wiodły ścieżki Bestii z Gevaudan. Jednak liczba ta była znacznie przesadzona a to wszystko dlatego aby króla poinformować, że wszystko co było możliwe do zrobienia, zostało zrobione.

Po brutalnej napaści na dwoje dzieci, wysłany w rejon zostaje z rozkazu króla Grand-louvetier Denneval, który 6 kwietnia roku 1765 zastąpił kapitana Duhamela, który wyjechał nie osiągnąwszy nic. Denneval był normandzkim szlachcicem słynącym z tego, że za swego życia ubił wielką ilość wilków a liczbę określano na ponad tysiąc. Wkrótce wyruszył na kolejne wielkie łowy wraz z najlepszymi psami. W maju tego roku bestia zabiła około czterech osób. Już w czerwcu Denneval porzucił polowanie stwierdziwszy: "La bete to nie wilk" a zabity przez niego wilk z Panouse, w którego żołądku ponoć znaleziono szczątki ludzkie nie okazał się w rzeczywistości tym czego wszyscy oczekiwali. Bestia, jakby wyczuwając odejście łowcy, rozwścieczyła się i 16 czerwca zaatakowała i poszarpała małą dziewczynkę, którą ludzie wyrwali z jej paszczy w ostatnim momencie; 21 czerwca istota zabiła 14 letniego chłopca, pożarła 45 - letnią kobietę i rozszarpała małe dziecko.

Jednak wcześniej, bo 29 kwietnia tego roku wydarzyła się bardzo ciekawa historia. Wtedy miejscowy szlachcic zwany Chaumette i jego dwaj bracia napotkali bestię zamierzającą zaatakować pasterza. Zwierzę dziwnie przypatrywało się Chaumette'owi machając ogonem, jakby wyrażając radość na widok znajomej osoby. Strzelili więc i potwór zwalił się na ziemie, tarzając się dwa lub trzy razy. Strzelili raz drugi, jednak istota wyczołgała się do pobliskiego lasu i uciekła. Krew poplamiła ziemię i krzaki wokół a wszyscy znów mieli nadzieję, że istota odeszła by zdechnąć gdzieś w dziczy.
Tymczasem pewien jezuita utrzymywał, że odkrył dlaczego istota zachowywała się w taki sposób. Bowiem bestia była według niego hrabim Vargo /lub Vargas jak podają niektóre źródła/, znajomym Chaumette'a, który przybrał formę wilkołaka. Szlachcic zszokowany był tym twierdzeniem, jednak ponoć wyznał kiedyś swym przyjaciołom w sekrecie, że ów jezuita mógł mieć rację, bo jakby nie było nikt nie był w stanie wyjaśnić co stało się z zaginionym hrabią. Stary kapłan był potem przesłuchiwany przez Chaumette'a zaciekawionego jaką drogą doszedł on do takiego wniosku, jednak ten odrzekł mu, iż nie powie nic więcej, gdyż zwierzchnicy zakazali mu by rozprawiał o wilkołakach czy innych potworach.

"LOUP DE CHAZES"

Król Ludwik wysłał w miejsce Dennevala Antoine'a de Beauterne. Wysłannik na początku niewiele zrobił - zbadawszy okolicę, naszkicował trochę map ze szlakami zwierzęcia. 21 września De Beauterne zorganizował obławę złożoną z 40 miejscowych łowców i 12 psów. Wszystko szło zgodnie z planem i jakby wiedziony intuicją otoczył leśny parów niedaleko wioski Pommier. Psy zaczęły ujadać zawzięcie i wkrótce de Beauterne zobaczył jak bestia wyskakuje z krzaków i desperacko usiłuje przerwać krąg, będąc świadomą, że jest otoczona. Wystrzelił a kula trafiła w jej lewy bark. Po nim wystrzelili inni a jedna z kul przeszyła oko i czaszkę; Bestia z Gevaudan padła; myśliwi zadęli w róg. Jednak ku zdumieniu wszystkich wstała ponoć i rzuciła się na de Beauterne, ten strzelił i podczas ostatniej próby ucieczki ranił ją śmiertelnie. Tak zabity wilk został przewieziony do Besset, lecz Marie-Jeanne Valet znana też jako "La Pucelle", wspominana już kobieta która odparła atak bestii przy użyciu prymitywnej dzidy orzekła, iż istota ubita nie jest tą bestią, której ona stawiła czoła. Choć uważany przez niektórych był Beauterne za człowieka dobrodusznego i prostego przez innych postrzegany był jako chytry i podstępny toteż posądzono go o to, iż spreparował zwłoki.

Po dokładnych oględzinach stwierdzono, że "Loup de Chazes" był wielce rzadkim, ogromnym typem wilka mierzącym 180 cm, o wadze 65 kg, wielkim łbie i kłach długości 3,5 cm. Dla wiosek leżących w tym regionie była to nieopisana radość, jednak wielu nadal nie mogło w to uwierzyć. Toteż w ciągu następnych miesięcy w nie słyszano żadnych wieści, ale tylko dlatego, że sam król wydał dekret zabraniający komukolwiek mówić o bestii samemu wierząc święcie, że padła ona z ręki de Beauterne'a. A ten, odznaczony orderem św. Ludwika wkrótce zyskał sławę i majątek zaś jego zdobyć została wypchana i wysłana do paryskiego Muzeum Historii Naturalnej. Zaginęła z początkiem wieku XX. Czy istota zwana "Loup de Chazes" mogła być uznana winną ataków w rzeczywistości? Nie wiadomo bowiem wkrótce ataki rozpoczęły się na nowo, co znaczyło, że albo de Beauterne nie zabił bestii w rzeczywistości albo potwierdziła się teoria zakładająca istnienie więcej niż jednej ludożerczej istoty.

JEAN CHASTEL

Nowe żniwo zaczęła zbierać już 21 grudnia 1765 roku. W jakiś czas potem zaginęła w Julianges mała dziewczynka i jedynie jej dwie dłonie i dwie stopy zostały odnalezione. Terror utrzymywał się i ludzie nadal nie wychodzili z domu uzbrojeni, jednakże w wyniku oficjalnego, ostatecznego rozwiązania kwestii potwora przez Beauterne'a, zaprzestano dokładnej rejestracji ofiar. Z wiosną roku 1767 masakry zaczęły się na nowo, choć nie jest wiadomo jak dużo było zabitych bo wiele rodzin nie przyznało się, bojąc się represji. Powiada się, że od marca do czerwca tego roku zanotowano około 14 ofiar bestii, wszystkie w pobliżu miasta Paulhac.

19 czerwca zorganizował i opłacił obławę złożoną z trzystu strzelców i obławników miejscowy szlachcic markiz Jean-Joseph d'Apcher . Także Jean Chastel wyruszył ze swym pistoletem i święconymi srebrnymi kulami i usadowiwszy się i otwarłszy książeczkę do nabożeństwa czekał na stwora. Kiedy odmawiał litanię, nagle hałas dobiegł go od krawędzi lasu. To obława wypędziła istotę, ta wyskoczyła z krzaków i zdumiona stanęła kilka kroków oko w oko z Jean Chastel. On to podniósł swą broń i wypalił raz a potem drugi. Bestia padła martwa.

Tak jak bestia zabita przez Antoine'a de Beauterne na ogół przypominała wilka, lecz była nieporównywalnie większa a po rozpruciu w jej środku znaleziono resztki małej dziewczynki. Istota została zabalsamowana a następnie wożona od miasta do miasta, gdzie ludzie za drobną opłatą mogli ją oglądać. Sam król zechciał aby pokazana została w Wersalu, toteż Jean wyruszył tam. Że techniki ówczesnego balsamowania były niedoskonałe, bestia zaczęła rozkładać się powoli i po kilku dniach wystawiania, zdenerwowany smrodem król polecił dworzanom niezwłocznie to pogrzebać.
Tydzień po zabiciu tej bestii podczas polowania organizowanego przez markiza Labesseyre-Saint-Mary, myśliwy zwany Jean Terrisse ustrzelił wielką waderę. Uważano ją za partnerkę Bestii. Po zabiciu tych dwóch istot nie słyszano już o ataku Bestii z Gevaudan. Ostatnia jej ofiara bestii zmarła 18 czerwca 1767 w Desges a była nią mała dziewczynka, której ciała nie udało się zidentyfikować. Tegoż roku widziano w pobliżu Sarlat monstrum po raz ostatni a potem zniknęło gdzieś w mgłach dziejów.

KONCEPCJE NATRURALNE

Jak już powiedziane było wcześniej, biorąc pod uwagę zeznania świadków, postawić możnaby hipotezę, że za atakami kryje się normalne zwierzę - zbiegła hiena, likaon, pantera, niedźwiedź lub lew. Jednak równie śmiele powiedzieć możemy, że mamy do czynienia z nieznanym nauce gatunkiem, który połączył w sobie wiele cech wyglądu i zachowania innych zwierząt.
Należałoby zakwalifikować Bestie z Gevaudan do rzędu ssaków drapieżnych /carnivora/ a rozmiary, charakterystyczne cechy wyglądu oraz sposób zabijania i polowania, pozwalałyby zaliczyć je do rodziny psowatych lub ewentualnie do kotów. Jak jednak ustalono posiadała ona 6 pazurów; psowate i kotowate są z przodu 5- a z tyłu 4-palczaste /5 pazur, tzw. wilczy jest szczątkowy/, to więc już jakby eliminuje początkowo i jedne i drugie.
Jednym z podejrzewanych o zabójstwa zwierząt były hieny /hyaenidae/, które podobnie do bestii charakteryzuje masywna budowa ciała, psi wygląd, silne szczęki i aktywność zarówno nocą jak i za dnia. Wyginęły one w Europie już dawno temu; w Gevaudan zachowały się ich naskalne rysunki. Jednakże długość ciała największej z hien, hieny cętkowanej /crocuta crocuta/ wynosi do 170 cm, zaś jej ogona tylko do 30 cm. Szakale, kolejne gatunek z rzędu psowatych są znacznie mniejsze od wilka zaś szczegół, który eliminuje afrykańskiego likaona /licaon pictus/ to okrągłe uszy.
Jednak spośród znanych zwierząt, o bestialskie masakry ludzie z Gevaudan poczęli winić wściekłe wilki. Ten psowaty o łacińskiej nazwie canis lupus, osiąga długość ciała od 1 do 1,60 metra zaś jego ogon od 30 do 50 cm; waży pomiędzy 30 a 75 kg. /"Loup de Chazes" mierzył ponoć 1,80 metra i ważył 65 kilogramów/. Wiele więc cech "la bete" pasuje do wilczego wyglądu /psi wygląd, silna budowa ciała, jaśniejsze podgardle/. Szata istoty była opisywana jako czerwonawa gdy typowe wilcze ubarwienie waha się od szarego, poprzez ciemnobrązowe do czarnego. Jednak nie może to być brane pod uwagę jako jedyny dowód, iż bestia nie była wilkiem, bowiem wariacje w umaszczeniu nie są niczym rzadkim czy nienaturalnym. Kolejną kwestią jest ogon, który u monstrum opisywany był jako długi i mocny, z biegnącym przez środek ciemnym pasem, zakończony pędzelkiem. Ogon wilka z kolei jest stosunkowo niedługi i puszysty; sam jego koniec zabarwiony jest na czarno.

Istnieją też znaczne różnice w sposobie zachowania i zwyczajach. Wilk wyraźnie unika terenów, które zagospodarował człowiek. Prowadzi też wyraźnie nocny tryb życia i cały czas poza okresem rozrodu poluje stadami. Zmora mieszkańców Gevaudan nie stroniła od ludzi wyraźnie usiłując pozbawić człowieka jego pozycji ostatecznego konsumenta w łańcuchu pokarmowym. Polowała sama /choć pojawiały się doniesienia o psach jedzących wraz z nią ludzkie mięso/ i w dodatku o wszystkich porach, jednak najczęściej za dnia. Wytłumaczyć to można faktem, iż właśnie za dnia aktywne były jej ofiary.

Wilki łączą się nierzadko w pary na całe życie zaś watahy charakteryzują wysoko rozwinięte zachowania socjalne, gdzie basiory i wilczyce utrzymują bardzo ścisłą hierarchie z podziałem ról. Wymaga to wzajemnej znajomości członków stada a słabszy ustępuje miejsca silniejszemu i w geście uległości nadstawia niczym niechronione gardło. Taki to sygnał uruchamia u wilków wrodzone hamowanie gryzienia i silniejszy warczy wprawdzie groźnie, lecz więcej nie gryzie. Przewodnikiem stada jest najsilniejszy basior, który jednak sprawę łowów pozostawia najwyższej rangą wilczycy zaś łup dzielony jest miedzy wszystkich członków stada wedle hierarchii. Czy bestia była wilkiem? Trudno orzec, jednak nie widziano jej w towarzystwie watahy, której jako najsilniejsza zostałaby najpewniej przywódcą. Z braku informacji niemożliwym jest określenie czy żyła stadnie czy wiodła samotniczy tryb życia.

Znów nie mamy pewnych wiadomości. Kolejną nierozstrzygniętą do dziś kwestią jest liczba istot odpowiedzialnych za masakry, gdyż twierdzono, że mógł istnieć zarówno jeden jak i cała populacja podobnych potworów. Jeśli było ich więcej, to mamy do czynienia z nowym gatunkiem albo prehistorycznym reliktem. Jeśli istniała tylko jedna bestia, to znaczy, że była demonem, wilkołakiem lub hybrydą. Przechodząc do kotowatych nie sposób nie wspomnieć kolejnej aktualnej kryptozoologicznej zagadki, jednej z najgłośniejszej ostatnimi czasy sprawy niezidentyfikowanych wielkich kotów, które zamieszkują Wielką Brytanię. Przypominają pantery i raczej stronią od ludzi; ich pochodzenie do dziś jest niejasne. Mówi się, że populacja wielkich kotów zamieszkuje wyspę już od dawien dawna a winą za ich sprowadzenie obarcza się głównie Rzymian. Załóżmy, że podobne wydarzenia mają miejsce we Francji: kilka kotów ucieka. Po jakimś czasie ich populacja powiększa się i dochodzi do ataków na ludzi. To założenie jest czysto hipotetyczne. Owszem, podejrzewano że za bestią kryją się wielkie koty, jednak nie ma to potwierdzenia w relacjach naocznych świadków. Istnieje zbyt wiele różnic pomiędzy bestią a którymś z nich, choćby ta, że wszystkie ssaki z tej rodziny mają wsuwane pazury. Monstrum z Gevaudan nie miało. Zresztą gdyby był nim zwierz tak charakterystyczny jak tygrys czy lew, to na w ciągu trzech lat czy to któryś z miejscowych czy przyjezdnych odkryłby to zapewne.

A czy niedźwiedź wchodzi tu w rachubę? Raczej nie, bowiem do "la bete" nie pasuje wiele szczegółów tyczących się jego wyglądu. Na przykład to, że ogon niedźwiedzi jest przecież krótki i schowany w futrze. Poza tym ssaki te zapadają w zimowy sen a bestia aktywna była okrągły rok. /Wprawdzie możnaby posądzić niedźwiedzia wybudzonego ze snu/. Ponadto w jednym przypadku odnotowano, że w regionie Pinols w lipcu roku 1766 zabito coś, czego opis pasuje do wielkiej małpy, a szczególnie pawiana, jednak więcej nic o tym nie wiadomo tylko tyle, że ataki po tego zabiciu nie ustały.
W przypadku wydarzeń z Owernii nie mamy do czynienia z przekazem antycznym czy średniowiecznym, o którym mało wiarygodne źródła mówią nam niewiele. Istnieje wiele oficjalnych, wiarygodnych zeznań, dat, opisów ran i morderstw. Mimo wszystko niczego nie możemy być pewni bo łączy w sobie bestia zbiór cech i zachowań charakterystycznych dla wielu grup zwierząt, co sprawia wielki, wielki kłopot. I gdy nic nie pasuje do żadnego naturalnie występującego stworzenia to mamy do czynienia z nieznanym zapewne gatunkiem, hybrydą, zprehistorycznym monstrum, mutacją lub demonem.

Jednak jeśli była nieznanym podgatunkiem naturalnie występującego zwierzęcia to tłumaczy to jego odmienny wygląd i zachowanie. Jednak dlaczego gatunek ten zniknął lub pozostaje nadal nieuchwytny. Czyżby stworzenie to nadal, jak większość potworów tego świata wiodło swój żywot z dala od ludzkich oczu ukrywając się w dziczy?

Prawdopodobnym jest, że mogła ona być naturalną hybrydą zrodzoną w wyniku wielokrotnego mieszania się różnych gatunków zwierząt a wliczano w ten poczet także i człowieka. Znawca wilków, C.H.D. Clarke wyjaśnia, że "la bete" była naturalną hybrydą zrodzoną ze związku dużego psa, być może myśliwskiego a dzikiego wilka. W swej pracy podaje ku temu 21 argumentów. Wcześniej takiej przypadki notowano a jednym z nich był wilk z Argenton zabity w roku 1884. Kolejnym możliwym kandydatem do krzyżówki jest hiena lub likaon. Pojawienie się takiej krzyżówka w okolicy zostałoby uznane za zdarzenie o charakterze nadnaturalnym. Równie dobrze jak naturalnie podobna hybryda mogła zostać wyhodowana sztucznie pewnego dnia wydostając się na wolność. Jednak nic nie jest do końca pewnym.

THYLACINUS I MESONYCHID.

Aktywność człowieka pierwotnego w tamtych rejonach jest potwierdzona; jest w Le Moustier jaskinia, która zawiera najstarszy na świecie pochówek człowieka - neandertalczyka zwanego "Nandy" a w sąsiedztwie Vallon Pont-d'Arc odkryto jaskinie zawierające rysunki naskalne sprzed ponad 20.000 lat. Czyżby więc malowidła zawierały jakieś wskazówki co do genezy bestii z Gevaudan? Czy ludzie prehistoryczni zachowali dla nas pewne świadectwa istnienia takiej istoty już tysiące lat wcześniej? Tak powstała kolejna hipoteza wyjaśniająca pochodzenie bestii, która mówi, iż była ona prehistorycznym zwierzęciem w jakiś sposób dotrwałym do naszych czasów. Bestia widziano raz ostatni w 1767 spacerującą spokojnie w Sarlat, w regionie słynącym z jaskiń.

Istniało wiele wymarłych zwierząt, których opis po części pasuje do "la bete" a jednym z nich są mesonychidy, wymarła grupa kopytnych drapieżników, przodków dzisiejszych waleni. Rozmiary tych zwierząt wahały się od niewielkiego do równego wielkością wołu. Ich szczęki były mocne, wielkie, ogony ruchome. Wyglądem przypominały dzisiejsze psowate, kotowate lub niedźwiedzie, jednak wspólnego miały więcej z delfinem aniżeli z którymś z nich.

Mesonychidy wymarły bez wyjątku, dając istnienie zeuglodonom, rodzajowi prymitywnych waleni. Jednakże niektóre doniesienia pozwalają przypuszczać, iż stworzenia te nadal istnieją i być może to jeden z nich właśnie nawiedzał Gevaudan. Pierwsze doniesienia o możliwie istniejących mesonychidach pochodzą z Armenii z około 800 roku i opisują drapieżne świniopodobne zwierzęta. Nowsze wieści pochodzą z Południowej Ameryki, gdzie w amazońskiej puszczy zamieszkuje stworzenie zwane tapire - iauara (gdyż przypomina zarówno tapira jak i jaguara). Z kolei w Indonezji, wokół Jawy widywane są zwierzęta zwane rogatymi kotami. Te wieści pochodzą z terenów trudno dostępnych, gdzie podobne zwierzę rzeczywiście może uchować się z dala od ludzkich oczu, bo z puszcz Południowej Ameryki i Azji Południowo-Wschodniej dochodzą nas częste wieści o odkryciu nowych nieznanych gatunków zwierząt. Jednak czy w Europie, mógłby sporych rozmiarów mesonychid ukrywać się przez tak długi czas nie będąc zauważonym. Jego obecność zostałaby przecież szybko odnotowana z powodu, iż żywiąc się dużymi ssakami atakowałby bydło a kto wie, może i ludzi.

Jest jeszcze jedno wymarłe zwierzę, które podobnie jak "la bete" opisywano jak pokraczne i poskładane jakby z innych zwierząt; tak samo oskarżano je o bestialstwo i okrucieństwo. Chodzi o thylacinus cynocephalus, wilka workowatego nazywanego też tasmańskim. Uważa się, że został wytępiony przez hodowców owiec na przełomie XIX i XX wieku jednak okazjonalnie widuje się go. Długość jego ciała wynosi ok 100-110 cm, ogona 65; na grzbiecie znajdowało się od 13 do 19 czarnych pręg. Uzębieniem, pokrojem, kształtem czaszki i uzębieniem przypominał psa; miał długi ogon. Zamieszkiwał Australię i Tasmanię. Umaszczenie brązowe, długie, nietypowe szczęki, ruchomy ogon, wyprostowana sylwetka. polowało na kangury; szybkością dorównywało chartom.

Najbardziej swym opisem Bestie z Gevaudan przypomina tapire-iauara, wilk workowaty bowiem, choć uważany był za okrutnego mordercę, był zwierzęciem stosunkowo łagodnym, poza tym znacznie mniejszych rozmiarów. Jednak południowoamerykański potwór wiedzie ziemnowodny tryb życia, więc kwestia ta pozostaje niejasną. Co do bestii z Gevaudan, to w grę wchodzić może również tygrys szablastozębny lub leniwiec olbrzymi. Po raz kolejny nic nie jest do końca pewnym, choć wiele przypadków zdaje się być podobnych, to różnią je szczegóły, jednak jakże wyraźne.

DZIEDZICTWO

Na temat wydarzeń z Gevaudan powstało na przełomie XVIII i XIX wieku wiele dzieł, pisanych zarówno wierszem jak i prozą a najsłynniejszą z nich jest powieść historyczna "La Bete du Gevaudan", której autorem jest Able Chevalley. "La bete" stanowiła ważną inspirację także dla innych twórców, jak np. Roberta Louisa Stevensona, Charlesa Perault, Braci Grimm. Ten pierwszy w swym dziele zatytułowanym w oryginale "Travels with a donkey in the Cévennes" /1879/ tak podziwia odwagę zwierzęcia w atakowaniu za dnia uzbrojonych myśliwych: "Jeśli wszystkie wilki byłyby jak ten wilk to mogłyby zmienić historię człowieka". Tenże sam autor napisał potem swą najsłynniejszą powieść "Jekyl and Hyde", w której również odnajdujemy inspiracje mroczną historią potwora. Jednak Abbé Pierre Pourcher napisał na ten temat najdłuższą /a składającą się z 1040 małych kartek/ książkę, drobiazgowo opisującą wiele szczegółów, która uzyskała aprobatę papieża Leona XIII. Jego interpretacja wydarzeń jest w całości przeto oparta na religii chrześcijańskiej; trzeźwa i krytyczna. Mówi, że Bestia z Gevaudan była zdeformowanym wilkowatym zwierzęciem będącym biczem bożym na rozpustę i ludzką niegodziwość oraz zmiany w kościele. Powtarza on też kilka razy, że jednak nie była niczym normalnym: "Jej przebiegłość, umiejętności i ruchliwość, nawet samo jej istnienie są całkowicie poza ludzkim pojmowaniem. To pomoc niebios a nie fakt, że jest potworem tłumaczyła jej niesamowitość.

Znacznie bliżej naszym czasom ślady legendy odnajdujemy w filmie Marka Dacascosa "Braterstwo wilków". Choć film zyskał pozytywne wśród niektórych widzów opinie i okazał się przedsięwzięciem dochodowym, to nie był dokładną relacją zdarzeń z Gevaudan. Bardziej wiarygodna wersja tych historycznych przecież wydarzeń przedstawiona została we francuskim filmie, noszącym nomen-omen tytuł "La bęte du Gévaudan" w reżyserii Patricka Volsona z obsadą: Sagamore Stévenin (Pierre Rampal), Léa Bosco (Françounette), Jean-François Stévenin (Jean Chastel), Guillaume Gallienne (Abbé Pourcher), Vincent Winterhalter (Comte de Morangie) i Louise Szpindel (Judith). Film powstał w roku 2003 a pierwszą telewizją, która pokazała w 2005 roku był kanał ARTE.

A dzisiejsi ludzie widzą Bestię przede wszystkim jako symbol regionu, czując bliską więź ze stworzeniem, które kilka pokoleń wstecz siało przestrach wśród ich przodków. Dziś jest reklamą, sposobem na przyciągnięcie w te okolice większej liczby osób a interes zbijany na potworze kwitnie. Kartki, kubki, figurki, koszulki czy nalepki na samochody - to wszystko, i wiele więcej zakupić można w miejscach, które potwór zaszczycił swą obecnością prawie 250 lat temu. W departamencie Lozere, w mieście Marvejols na Place des Cordeliers stoi nawet modernistyczna rzeźba wyobrażająca bestię, choć akurat miasto to było wolne od jej ataków. Zainteresowanie nią jednak nie słabnie i wciąż jest tematem wielu prac, dzieł i książek; wielu jest nadal chętnych aby rozwikłać jedna z największych zagadek Francji. Wciąż można tam znaleźć ślady jej istnienia; przejść się drogami, którymi chadzała; dotrzeć do miejsc, w których gubiła swe ofiary czy zobaczyć nagrobki. W Septsols ostał się dom, gdzie została dnia 16 maja 1767 roku pożarta dziewczynka. Odnaleźć można też posiadłość Chaumette'a na której została ponoć postrzelona Bestia.

W blisko czterdzieści lat potem nowe ataki, które przypisano podobnej istocie miały miejsce w Vivarias a działo się to między rokiem 1809 a 1813. Co najmniej 21 dzieci zostało zabitych. /Dziwne, że okres ataków wynosił zwykle 4 lata/. Kolejne podobne wydarzenia miały miejsce w I'Indre od 1875 do 1879 a niektórzy twierdzą, że i w długo, długo potem aż ku naszym czasom.

NPN



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Human Behaviour
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 13 Paź 2005
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 12:26, 03 Kwi 2006    Temat postu:
 

W latach 1764-67 cała Francja rozprawiała o serii brutalnych morderstw, które dziesiątkowały ludność dystryktu Gévaudan (dzisiejsza Lozčre’a). Według naocznych świadków, którzy przeżyli spotkanie było to monstrum
o wyglądzie wilka i wielkości krowy. W czerwcu 1764 roku w południowo-środkowej Francji w górach Margeride strach ogarnął wszystkich mieszkańców. Wtedy to właśnie młoda kobieta w Forét de Merçoire została zaatakowana przez dużego, potwora przypominającego wilka. Była jedną
z niewielu, którym udało się przeżyć spotkanie z bestią(z fr. la Beté).
W pobliżu miast Langogne i Mende notowano nagminnie ataki na ludzi, rany odnoszone przez poszkodowanych nie przypominały zachowań ani rozmiarów znanych dotychczas zwierząt. W październiku tegoż roku zwierzę zostało ostrzelane z bliskiej odległości przez dwóch myśliwych, doszły go cztery kule, niestety żadna nie okazała się śmiertelna. Stwór uciekł! Podczas polowania przeprowadzonego pod dowództwem kapitana Duhamela monstrum zostało kilkakrotnie zranione, jednak 60 żołnierzy nie potrafiło skutecznie wytropić
i zabić potwora. Wieści o niepowodzeniach związanych ze schwytaniem bestii zaniepokoiły króla Ludwika XV. Wysłał on w 1765 roku doświadczonego łowcę wilków nazwiskiem Denneval do Gévaudan celem zgładzenia morderczego stwora. Jednak i jego poszukiwania nie przyniosły efektu. Natomiast niedaleko St.-Chely, pewien człowiek o nazwisku Chaumette zobaczył zwierzę nieopodal swojego domu. Wraz ze swoimi dwoma braćmi dwukrotnie postrzelili zwierzę, jednak nadal nie udało się go zabić. Miesiąc przed rezygnacją Dennevala w czerwcu 1765 roku, król Ludwik wysłał swego dowódcę przewoźników broni, niejakiego Antoine’a de Beauterne. Swoje polowanie zaczął 21 września w Béal Ravine, niedaleko Pommier. Beauterne zabił coś, co uważał za słynną bestię, jednakże był to niezwykle duży wilk, długi na 6 stóp (blisko 2 metry)! Do początku XX wieku zwierzę można było podziwiać w Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu. Ale morderstwa nie ustawały. Latem 1767 roku, setki ludzi zmierzało w pielgrzymce do katedry Notre-Dame de Bealieu w pobliżu góry Chauvet, aby modlić się do Boga
o ocalenie od potwora. Wieśniacy uważali go za karę boską lub wilkołaka
(fr. loup-garou). Wśród pielgrzymów znajdował się Jean Chastel. 19 Czerwca jego strzelba z trzema poświęconymi kulami uśmierciła stwora. Miało to miejsce podczas wielkich łowów zorganizowanych przez miejscowego szlachcica, udział w nich wzięło ponad 300 ludzi. Chastel zaczaił się na stwora w Sogne d’Aubert.
Wiele legend krąży na temat bestii, według wieśniaków był to rodzaj demona, natomiast angielscy uczeni w tym samym czasie stwierdzili, że była to krzyżówka tygrysa z hieną. Niedawno padlina zwierzęcia została znaleziona w magazynie Narodowego Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu. Niestety źle zachowane ciało trudno było dokładnie zbadać i wystawić twierdzącą hipotezę, dokonał tego zoolog Franz Jullien stwierdził, że była to pasiasta hiena (Hyaena hyaena), zamieszkująca Afrykę. Sytuacje ludzi
i strach przed nieznanym, doskonale są ukazane w filmie z 2001 roku
pt. „Braterstwo wilków”(Le pacte des loups). Reżyser Christophe Gans idealnie wyczuł klimat I napięcie związane z polowaniem na bestię. Jednak po tylu latach nadal nie wiemy,w jaki sposób hiena z Afryki znalazła się
w południowej Francji.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Apokalipsy Strona Główna -> Kryptozoologia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy