Forum Forum Apokalipsy Strona Główna
 Forum
¤  Forum Forum Apokalipsy Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Forum Apokalipsy
2012 - New World Order - Zjawiska nadprzyrodzone - Ezoteryka - Rozwój Duchowy - UFO - Nauka
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Kryptozologia - kryptozoologiczne zagadki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Apokalipsy Strona Główna -> Kryptozoologia Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Kryptozologia - kryptozoologiczne zagadki
Autor Wiadomość
Human Behaviour
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 13 Paź 2005
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 12:49, 03 Kwi 2006    Temat postu: Kryptozologia - kryptozoologiczne zagadki
 
Psy Miirri
[link widoczny dla zalogowanych]
Do najciekawszych, choć mało znanych zagadek kryptozoologicznych, zaliczyć należy niewątpliwie tajemnicze australijskie psy miirri (zwane też Miirriuula). Opowiadają o nich Aborygeni Wiradjuri ze środkowo-zachodniej Nowej Południowej Walii. Opowieści o tych psach przypominają historie związane z brytyjskimi i północnoamerykańskimi black dogami. Tak jak one, miirri żyją na mrocznej granicy między mitem a rzeczywistością.
Przyjrzyjmy im się bliżej. Na pierwszy rzut oka miirri to mały, niepozorny czarny piesek z wielkimi, czerwonymi oczami, przypominający siwiejącego ze starości owczarka niemieckiego. Im dłużej na niego patrzysz, tym staje się większy, może urosnąć nawet do rozmiarów cielęcia. Znika, gdy spojrzysz na niego po raz drugi. Tak, jakby rozpłynął się w powietrzu.
Aborygeni opisują te psy mniej więcej tak:
Idą za Tobą i przepędzają cię. mieszkają w rzece, w wodzie, a ich oczy są wielkie jak spodki. Oczy są po bokach głowy, jak u ryby... Słyszałem wiele opowieści o ludziach, za którymi te wielkie psy szły nocą aż pod sam dom. Ludzie je widują.Gdy ktoś łowi ryby w rzece, pies wychodzi z wody, staje mu za plecami lub za nim idzie. Kiedy ktoś się obejrzy, pies robi się większy. kiedy spojrzy znowu, pies znika. jest takie miejsce, które nazywamy Miirriganą.Jego nazwa pochodzi od słów "miirri", czyli pies, i "ganya", czyli miejsce. Tam żyją wodne psy. To jedno z naszych świętych miejsc.

OLIVER
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]

Teraz jedna z nielicznych rozwiązanych zagadek kryptozoologicznych. Jak wyjaśniono sprawę osobliwego, podobnego do szympansa ssaka naczelnego, nazwanego Oliver?
Od 1996 roku zwierzę znajdowało się w Teksasie, w ogrodzie zoologicznym przeznaczonym przede wszystkim dla małp człekokształtnych. Miał łysą głowę i poruszał się swobodnie w pozycji wyprostowanej, na dwóch nogach, a jego zachowanie dziwnie przypominało ludzkie. Wcześniej pisały o nim gazety i pokazywały telewizje całego świata, zwłaszcza w latach osiemdziesiątych, kiedy był jeszcze własnością nowojorskiego prawnika Michaela Millera. Przez dwadzieścia lat snuto domysły na temat tajemniczej małpy. Uważano ją za dziwnego szympansa, nieznany gatunek, a nawet za krzyżówkę małpio-ludzką...
Po licznych badaniach mitochondrialnego DNA oraz chromosomów z próbek tkanek Olivera oraz innych naczelnych, w 1998 roku zespół amerykańskich genetyków (między innymi doktor John Ely z Trinity University w Teksasie oraz Charleen Moore z Texas University Health Scibace Center) opublikował wyniki badań w American Journal of Physical Antropology.
W rozprawie ujawniono, że Oliver ma normalny kariotyp komórkowy (występowanie, liczba i układ chromosomów w komórkach) pospolitego szympansa Pan troglodytes. Ponadto pod względem genetycznym bardzo przypomina okazy pochodzące z Gabonu w Afryce Zachodniej, co pozwala ustalić prawdopodobne miejsce pochodzenia Olivera.

Kulukamba
[link widoczny dla zalogowanych]
Istnienie tej małpy jest niezaprzeczalnym faktem, schwytano bowiem kilka takich zwierząt. Pokazywano je w cyrkach, w ogrodach zoologicznych...
W latach osiemdziesiątych XX wieku rozgłos zdobyly dwie samice kulukamby, Minnie i Sevim, należące do gromady szypansów trzymanych w bazie sił powietrznych Holloman w Alamagordo w Nowym Meksyku. zagadką pozostaje natomiast to, czy kulukamba jest rzeczywiście krzyżówką szympansa i goryla, jak sugerowało wielu doświadczonych badaczy oraz kryptozoologów. Choć te dwa gatunki małp człekokształtnych są ze sobą spokrewnione genetycznie, nigdy nie dowiedziono możliwości krzyżowania się osobników.
Obecnie małpy te są znane pod łacińską nazwą Pan troglodytes koolookamba.

Globstery
[link widoczny dla zalogowanych]
Taką nazwę nadał w latach sześćdziesiątych amerykański badacz Ivan Thomas Sanderson tajemniczym tworom wyrzucanym przez morze na plaże w różnych częściach świata.

Twory te mają kilka metrów długości, są w stanie silnego rozkładu (wokół nich roznosi się nieznośny fetor), mają ogromne macki, a ze „zwłok” wystają włosowate organy wewnętrzne (być może są to zaschnięte mięśnie). Do dziś nie wiadomo, co to tak naprawdę jest. Stworzenia nie są przecież podobne do żadnego ze znanych zwierząt morskich. Dowiadujemy się o nich tylko wtedy, gdy morze wyrzuci je na brzeg. Wielu badaczy poruszało ich problem w swoich książkach i rozprawach, nie wiadomo jednak nawet skąd pochodzą.

Itzcuintlipotzotli

Tajemnicze zwierzę po raz pierwszy zwróciło na siebie uwagę w 1780 roku za sprawą książki Historia Starożytna Meksyku pióra jezuity Francisca Javiera Clavijero, wysoko cenionego uczonego Nowego Świata. Zwierzę zamieszkiwało podobno obszar Tarascan w Michoacan w zachodnim Meksyku. Było wielkości psa maltańczyka, miało małą głowę podobną do wilczej, bardzo krótką szyję, pomarszczony pysk i niewielkie, zwisające uszy. Co osobliwe, jego przednie kończyny były nieproporcjonalnie krótkie w stosunku do tylnich. Najdziwniejszy był jednak niemal groteskowy garb (prawdopodobnie twór tłuszczowy, nie kostny) na całej długości grzbietu, od łopatek do ud.

Ostatnia wzmianka o Izcuintlipotzoli pochodzi z 1843 roku. W książce Życie w Meksyku Frances Calderon de la Barca opisuje martwe zwierzę wiszące na haku przy drzwiach gospody w dolinie Guajimalco. Niestety, prawdopodobnie okaz nie dotrwał do naszych czasów.

Ahool
[link widoczny dla zalogowanych]
Ahool to rzekomo olbrzymi jawajski nietoperz, budzący zabobonny lęk wśród tubylców, którzy opowiadają o nim niesamowite legendy. Zamieszkuje lasy zachodniej Jawy, jego tułów wraz z głową ma wielkość niemowlęcia, a skrzydła osiągają rozpiętość do 3 metrów. Głowa ahoola przypomina ludzką, bądź małpią, co jest głównym powodem strachu tubylców przed tym przedziwnym stworzeniem. Można go spotkać w lesie, jednak większość dnia spędza w grotach i jaskiniach ukrytych za kaskadami wodospadów. Nazwa ,,ahool" jest onamatopeją - pochodzi od odgłosów, jakie zwierzę wydaje polując na ryby tuż nad powierzchnią wody. Takie dźwięki usłyszał w 1927 roku jawajski zoolog Erns Bartels nad rzeką Tjidjenkol, co skłoniło go do podjęcia badań wraz z amerykańskim kryptozoologiem Ivanem T. Sandersonem. Niestety, poszukiwania stwora zakończyły się niepowodzeniem.

Istota z Copiapó
[link widoczny dla zalogowanych]
W lipcu 1868 roku w chilijskiej prasie pojawiło się doniesienie o obserwacji dokonanej przez górników z miejscowości Copiapó. Widzieli oni podobno przerażającą hybrydę (mieszańca kilku gatunków zwierząt), przelatującą nad ich głowami w chwili, gdy czekali na kolację. Wedle opisu zamieszczonego w jednej z gazet, stworzenie miało wielką głowę przypominającą głowę szarańczy. Oczy były szeroko otwarte i błyszczały niczym płonące węgle. Wydawało się, że głowę pokrywa gruba i sztywna szczecina, jak u dzika, a na wydłużonym wężowym ciele widać było lśniące łuski, które uderzając o siebie wydawały metaliczny dźwięk, gdy stworzenie zataczało w locie łuk. Dziwna istota przybyła z północnego wschodu i kierowała się na południowy zachód.

Trudno sobie wyobrazić, co mogło skłonić grupę ponad stu dorosłych mężczyzn do wyobrażenia sobie ptaka o postaci węża, głowie szarańczy i ciele pokrytym łuskami. Oczywiście można to również przypisywać „przemęczeniu”. Niestety, prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, czy to była tylko zbiorowa halucynacja, czy może taka istota naprawdę istniała.

Thunderbird
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Jedną z kryptozoologicznych zagadek Ameryki Północnej jest słynny ,,thunderbird". Widywane są one od stuleci na terenie USA i Kanady, zdają się migrować wzdłuż Apallachów. W tym wieku ilość obserwacji znacznie się zmniejszyła. Ponadto doniesienia o tych ptakach pochodzą również z okolic Wielkich Jezior, Alaski i Kalifornii. Tak więc jest to gatunek raczej rozpowszechniony, tym bardziej więc wydaje się być nieprawdopodobnym to, że nie został jeszcze oficjalnie odkryty, pomimo wielu dowodów na jego istnienie. Nazwa ,,thunderbird" może być przetłumaczona jako ,,gromowy ptak" i została nadana przez Indian. Pochodzi ona od tego, że zwierzę to zdaje się powracać na północ wraz z pojawieniem się letnich burz. Inne nazwy to np. Tlanuwa, Pilhannaw czy też Mechquan.

"Thunderbird" cechuje się przede wszystkim ogromnymi rozmiarami, rozpiętość skrzydeł tego ptaka wynosi ok. 20-35 stóp, czyli mniej więcej 6-11 metrów. Według jednego z opisów: ,,Jego oczy były rozmiaru spodków; nogi tak duże jak końskie; ciało pokryte twardą skórą, a nie miękkim puchem jak u innych ptaków." Zwierzę w większości opisów ma również masywny i potężny dziób, dość długą szyję i krótki, ale rozłożysty ogon. Wydaje się więc być krewniakiem czapli i bocianów. Najbardziej niepodważalnym dowodem na istnienie takiej latającej bestii mogło być zdjęcie wykonane rzekomo 26 maja 1890 roku, przedstawiające zabity egzemplarz ptaka prezentowany przez kilku mężczyzn. Niestety, fotografia zaginęła, a nikt nie wykonał jej kopii, jedynie szkice.

... więcej już wkrótce

[link widoczny dla zalogowanych]



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Human Behaviour dnia Nie 8:37, 09 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
kumpel57
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1485
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pią 13:45, 07 Kwi 2006    Temat postu:
 
Ten artykuł pokazuje nam jak mało znamy świat. Badamy kosmos a nie znamy ziemi to jest śmiechu warte. Część tych stworzeń jest zapewne wynikiem mutacji przez człowieka. Bo jak wiemy czlowiek prowadził prowadzi i bedzie prowadził takie badania. Według mnie zagrażają one naszemu istnieniu bo nie wiemy do czego człowiek moze sie posunąć. Mam nadzieję że człowiek zrozumie co robi i jak cierpią zwierzęta.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Human Behaviour
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 13 Paź 2005
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 15:13, 15 Kwi 2006    Temat postu:
 
Jesienią 1995 r. zdumiona Pia na strychu domu w Dybvad, Bischoff w pólnocno-zachodniej Danii znalazła dwumiesięcznego kotka. Kiedy przyjrzała się zwierzątku, zdumiała się jeszcze bardziej, ponieważ jego sierść i pazury były jasnozielone! Na próżno nowa właścicielka usiłowała zmyć dziwny kolor z futerka kota. Weterynarze, którzy go badali oraz naukowcy ze szpitala uniwersyteckiego w Kopenhadze, którzy analizowali próbki jego sierści stwierdzili, że malec prawdopodobnie urodził się zielony, ponieważ pigment rozkładał się na całej długości włosa, od mieszka po sam koniec.

Osobliwą barwę kociej sierści można tłumaczyć mutacją genetyczną. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak to, że kotek (a może nawet jego ciężarna matka) miał kontakt z wodą zanieczyszczoną związkami miedzi. Kilka lat temu w mieście na południu Szwecji kilka blondynek z przerażeniem stwierdziło, że pozieleniały im włosy! Przyczyną zmiany ich koloru było mycie głowy wodą ze skorodowanych rur miedzianych

źródło: PARANORMALIUM



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Human Behaviour dnia Pon 16:01, 17 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Azazel
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 10 Gru 2005
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 16:07, 18 Kwi 2006    Temat postu:
 
Widziałem już kiedyś koty których futro miało odcień zielonkawy.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
versus
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 1355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 19:06, 18 Kwi 2006    Temat postu:
 
Kiedy okret "Stein" wyplywal w swój dziewiczy rejs z doku w San Diego jakies 30mil morskich od ladu jego radary odmówily posluszenstwa i musial wrócic. Kiedy obejrzano statek w suchym doku na calym poszyciu rufy (gumowym poszyciu) znaleziono male 4cm dziury, a w niektórych z nich male pazury. Jedyna rzecza, która mogla zaatakowac statek bylo albo stado aligatorów albo ogromna kalamarnica. W roku 1979 w porcie St. John's w Nowej Funlandii znalezino martwe cialo mlodej kalamarnicy mierzylo ono 6 m. Jej przyssawki mialy srednice 2 cm. Nie widziano jeszcze doroslej kalamarnicy, ale naukowcy sa zdania, ze moze ona osiagac do 50 m, czyli 6 razy wieksza niz ta znaleziona w St. John's. Nasze oceany kryja wiele stworzen nie widzianych ludzkimi oczyma np. w Gourock w Szkocji w 1942r znaleziono szczatki jakiegos potwora mierzacego 9m dlugosci i 3m szerokosci. Cialo mial zróznicowane na glowe, korpus i ogon wyraznie zwezajacy sie ku tylowi jego szczeki pokryte byly 2 cm zebami. Wojsko nie pozwolilo go fotografowac i w ten sam dzien przenioslo jego szczatki i spalono w pobliskiej piekarni. Jest duze prawdopodobienstwo, ze na naszej planecie, a zwlaszcza w oceanach wystepuje duzo organizmów jeszcze nie zbadanych i nie opisanych, które moga liczyc nawet do 50m dlugosci. Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych i z Europy pracuja nad radarem, który bylby na tyle czuly, ze wykryl by poruszajacy sie objekt 1000m pod powierzchnia oceanu.


niewyjasnione-zjawiska.w.interia.pl



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
kumpel57
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1485
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Wto 13:27, 20 Cze 2006    Temat postu:
 
Waheela



Waheela jest podobną do wilka kryptydą widywaną w Dolinie Nahanni na terenie północno-zachodniej Kanady. Kryptozoolog Ivan Sanderson twierdził, że waheela mogła reprezentować populację Amficjonidów, prehistorycznych zwierząt podobnych częściowo do psów (rekonstrukcja wyglądu przedstawiona jest po prawej), częściowo do niedźwiedzi. Sugerowano również, że waheela mógł być zagubionym wilkiem.

Waheela jest podobny do shunka warak'in, zamieszkuje jednak obszary znacznie bardziej wysunięte na północ. Jest również podobny do Amaroka, olbrzymiego wilka występującego w mitologii skandynawskiej. Jak wynika z relacji, podróżuje samotnie, a nie w gromadach, jak to robią wilki.

Źródło: anglojęzyczna Wikipedia
Tłumaczenie: Ivellios

Mussie



Mussie jest morskim potworem zamieszkującym rzekomo jezioro Muskrat Lake, 121 kilometrów na północny zachód od Ottawy, stolicy Kanady. Legenda wywodzi się z tutejszych opowieści i przez lata przeszła stopniową zmianę wizerunku. Dawniej stworzenie było przedstawiane z bezwstydną dziką przesadą. Sklasyfikowany jako "hepaxalor" posiadający troje oczu i ostre zęby, Mussie pokazywany był jako wielki, górujący nad swoją ofiarą wąż. Jednakże zainteresowanie kilku "entuzjastów Mussie" różnych specjalności pomogło zrzeszyć świadków i uszczegółowić wyobrażenie o Mussie. Obecnie najpowszechniej jest on uważany za nieznany typ ssaka morskiego, posiadający cechy foki lub morsa.

Autor Michael Bradley wysunął teorię, że Mussie może być odmianą słodkowodnego karłowatego morsa, podobnego do fok występujących w jeziorze Seal Lake w Quebec. Tą teorię potwierdzają opisy świadków mówiące o gładkim, srebrnoszarym futrze i długich białych zębach bądź kłach. W 1988 roku Bradley przeprowadził badanie sonarowe jeziora Muskrat Lake w poszukiwaniu dowodu na istnienie Mussie. Nie zdołał znaleźć niczego ważnego, chociaż uchwycił obraz dwóch stworzeń, długości od 1,8 do 2,2 metra, na głębokości około 7,5 metra. Bradley zauważył, że stworzenia te wydawały się falujące pionowo. Według Bradleya jest to rzecz nadzwyczajna, ponieważ istnieją tylko dwa rodzaje zwierząt falujących pionowo, mianowicie bezkręgowce i ssaki morskie. Problem w tym, że ssaki morskie, by przeżyć zimę, potrzebują otwartych wód. Najbliższe otwarte wody znajdują się w dopływie rzeki Saint Lawrence River. Entuzjasta Mussie, Dennis Blaedow, sądzi, że Mussie może zapadać w pewną formę snu zimowego, żywiąc się pożywieniem w jamach jeziora Muskrat Lake. Były nauczyciel geografii ze szkoły średniej w Opeongo, Steve Jack, twierdzi z kolei, że wiara w istnienie Mussie może być spowodowana "halucynogennymi właściwościami samej wody jeziora".

Na podstawie anglojęzycznej Wikipedii
Opracował: Ivellios



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Ivellios
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon 19:13, 29 Sty 2007    Temat postu:
 
A gdzie link do źródła? :|



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
dominia
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: biała rawska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:34, 21 Wrz 2008    Temat postu:
 
co do ahoolla - obawiam się, ze to gdybanie na temat nietoperzy - wampirów (o ilepamietam, spotykane w tamptych rejonach, ale moge się mylić), które czasami ataklują zwierzęta gospodarskie
co do pieska - przerażajace :|



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Ivellios
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Katowice

PostWysłany: Nie 23:22, 21 Wrz 2008    Temat postu:
 
Po raz kolejny - już nie proszę, ale - ŻĄDAM dodania linków do źródła w postach, w których skopiowane są artykuły z mojej strony [link widoczny dla zalogowanych] !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Serpent
Forumowicz.
Forumowicz.



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:56, 29 Lis 2008    Temat postu:
 
Allegorhai horhai gigantyczny robal mieszkajacy na pustyni Gobi. Z wyglądu ponoc podobny do dżdżownicy. Zabija prawdopodobnie istoty dużo wieksze od siebie. W tym celu używa czegoś w rodzaju jadu lub porażenie prądem.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Apokalipsy Strona Główna -> Kryptozoologia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy